Podobną hipotezę bardzo poważnie brali pod uwagę policjanci prowadzący dochodzenie w sprawie Edyty W., bo żadne inne rozwiązanie nie wydawało się prawdopodobne. Młoda kobieta miała wspaniałą rodzinę, grupę doskonale znających się przyjaciół. Snuła plany na przyszłość, udało się jej znaleźć ciekawą pracę. Nikt nie słyszał, aby miała wrogów, nikomu nie skarżyła się na jakiekolwiek problemy. Nie wiadomo, co stało się tamtego sierpniowego popołudnia. Wcześniej nic nie wskazywało, żeby 22-latka chciała uciekać lub wyjeżdżać bez zapowiedzi. Mieszkała razem z rodziną, zawsze informowała swoich bliskich, gdzie idzie i kiedy zamierza wrócić. Tamtego sierpniowego popołudnia planowała pojechać autostopem…

Podróż autostopem
Podróż autostopem

Minęło kilka miesięcy. W kwietniu 2000 roku, również nad brzegiem rzeki Widawki, znaleziono ciało 16-letniej Anny B., uczennicy pierwszej klasy bełchatowskiego liceum. Dziewczyna zaginęła kilka tygodni wcześniej i nikt nie wiedział, co się z nią stało. Ania była jedną z najlepszych uczennic w klasie, uczęszczała na kilka szkolnych kółek zainteresowań. Mieszkała w miejscowości odległej o kilkanaście kilometrów. Trasę do szkoły i z powrotem za każdym razem pokonywała autobusem PKS-u. Chyba nigdy nie skorzystała z autostopu. Nie nawiązywała znajomości z przygodnymi mężczyznami, nie miała też chłopaka, gdyż jej głowę zaprzątała przede wszystkim nauka. Była raczej skryta, nikomu nie zwierzała się ze swoich sekretów albo problemów – być może po prostu ich nie miała.

W środę, 8 marca 2000 roku, miała wrócić do domu autobusem, odjeżdżającym z Bełchatowa kilka minut po godzinie osiemnastej. Na pewno do niego nie wsiadła, co potwierdził jej kolega z miasteczka, jadący akurat tym kursem. Było to o tyle dziwne, że kilkanaście minut wcześniej na przystanku autobusowym żegnała się z dwiema koleżankami ze szkoły. Od tamtej pory zapadła się jak kamień w wodę. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania oraz komunikaty w lokalnych mediach nie przyniosły żadnego rezultatu. Nastolatka po prostu zniknęła. Nikt nic nie słyszał, nic nie widział. Szukała jej policja, plakaty rozwieszała rodzina i znajomi. Z dnia na dzień rodzicie tracili nadzieję, że zobaczą jeszcze swoją córkę wśród żywych.

Miesiąc później, w rzece Widawce, dwaj wędkarze odkryli roznegliżowane ciało poszukiwanej dziewczyny. Sekcja zwłok wykazała, że została uduszona. Wiele wskazuje na to, że była to zbrodnia na tle seksualnym, lecz upływ czasu nie pozwolił na jednoznaczne potwierdzenie tej tezy. Śledztwo w tej sprawie od początku wyglądało na trudne i skomplikowane. Nie było żadnego punktu zaczepienia. Jedna z hipotez zakładała, że w dniu zaginięcia Anna B. – z sobie tylko znanych powodów – zdecydowała się wrócić do domu tzw. okazją. Być może znała kierowcę, który okazał się jej zabójcą. Policja dokładnie przeanalizowała tę wersję – dyskretnie sprawdzono kilkunastu mieszkańców jej rodzinnej miejscowości, ale u żadnego z nich nie znaleziono nic podejrzanego. Mimo wysiłków śledczych, sprawcy zabójstwa nie udało się ustalić.

Przeczytaj część czwartą –  Ostatnia podróż autostopem cz.4

 

Facebook Comments
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Ludzie

Jeden komentarz

  1. […] 1 minutę temu Ostatnia podróż autostopem cz.3 […]

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Last minute dla singli: Jak znaleźć towarzystwo na spontaniczną podróż

Podróżowanie last minute jest coraz bardziej popularne, zwłaszcza wśród osób samotnych, kt…