Czy już wtedy mieliście sprecyzowaną wizję swojej działalności?

Wiedzieliśmy, że chcemy zajmować się grami. Gry były i nadal są naszą pasją, a wówczas nie było mowy o tym, żebyśmy sami mogli sfinansować produkcję, dysponując kwotą, która wystarczyła ledwie na zakup jednego czytnika. Zdecydowaliśmy więc, że najpierw rozwiniemy część biznesową i zajmiemy się dystrybucją.

Pamiętam, jak poszliśmy do urzędu skarbowego, żeby założyć spółkę CD Projekt. Pierwszą umowę spisaliśmy na kolanie w urzędzie. Michał dał komputer, ja – pieniądze. Znajomy Michała za darmo użyczył nam pokoju w mieszkaniu przy ul. Wiejskiej. Wszyscy hurtownicy i partnerzy biznesowi, którzy przychodzili do nas na rozmowy, musieli się wdrapywać na czwarte piętro bez windy. Za magazyn służyła nam nieduża kasa pancerna szeroka na pół metra i wysoka na półtora.

Na początku ściągaliśmy po dwa, trzy egzemplarze z każdego nowego tytułu. Kiedyś zaryzykowaliśmy zakup 40 sztuk. W efekcie po raz pierwszy mieliśmy tzw. overstock, czyli zbyt dużą liczbę sztuk jednego tytułu. Sprzedawaliśmy to przez dwa miesiące.

Jak waszą ofertę przyjmowali gracze?

Proszę pamiętać, że w tamtych czasach było to środowisko bardzo niszowe. Niewielu mogło sobie pozwolić na zakup czytnika, a gry na dyskietkach zwykle się piraciło. Płyta była trudniejsza do skopiowania, bo nagrywarki były kosmicznie drogie. Ale jednocześnie była to nowość, którą każdy chciał mieć. Jednak na tym etapie było to raczej krzewienie kultury legalnego grania. I dlatego na początku staraliśmy się ściągać nowości i koncentrowaliśmy się na tych grach, które oferowały coś atrakcyjniejszego w porównaniu z wersją dyskietkową. Budowaliśmy swoją pozycję mozolnie, krok po kroku.

Początki nie byty łatwe?

Sprowadzenie towaru do Polski i odprawa celna były dla nas koszmarem przez jakieś dwa lata. Albo coś ginęło, albo źle wystawiono fakturę. Urzędnicy państwowi o socjalistycznej mentalności uważali, że każdy przedsiębiorca jest kombinatorem i należy go wielokrotnie skontrolować. Poza tym nie było jeszcze firm kurierskich, wszystkie paczki wysyłaliśmy koleją. Nowa generacja przedsiębiorców nie zdaje sobie sprawy z tego, z jakimi problemami musieliśmy sobie wówczas radzić. Takie doświadczenia uczą pokory.

Spis Treści:

https://eventsbymarriott.pl/wiedzmin-ma-ambicje-biznesowe-cz-1/
https://eventsbymarriott.pl/wiedzmin-ma-ambicje-biznesowe-cz-2/
https://eventsbymarriott.pl/wiedzmin-ma-ambicje-biznesowe-cz-3/
https://eventsbymarriott.pl/wiedzmin-ma-ambicje-biznesowe-cz-4/
https://eventsbymarriott.pl/wiedzmin-ma-ambicje-biznesowe-cz-5/
https://eventsbymarriott.pl/wiedzmin-ma-ambicje-biznesowe-cz-6/

Facebook Comments
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Biznes

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Analiza kosztów: porównanie długoterminowych kosztów wypożyczenia vs. zakupu sprzętu budowlanego

Decyzja między wypożyczeniem a zakupem sprzętu budowlanego może mieć długofalowe skutki fi…